TATRY ZACHODNIE - Salatiny, Brestova

Dziś babska wyprawa w Tatry Zachodnie.
Pobudka 4 rano, powrót 20:20.
I jakieś 8 godziny funu w górach.
Pokonany dystans nie był powalający, bo jedna z koleżanek chodzi wolniej, za to mogłyśmy więcej i dłużej podziwiać, celebrować, nacieszyć się widokami.
Było bajecznie. Niewielu ludzi. Żadnego tłoku. Za to wszystko to po co idzie się w góry.
Podziwiajcie.




Tu się zaczyna przygoda ... Spaleny Żleb, 1280 m n.p.m.



pierwsze wypłaszczenie, wyjście z lasu i widok ...



Zadowolone





I pierwsza tabliczka ... 570 m na wysokość za nami


dalej Brestova - to był nasz cel na dziś ... zbliżamy się do 2000, ale jeszcze to nie to.

Gdzie dalej? Zejść? NIE! Młoda godzina. Może Siwy Wierch? Ale tam są łańcuchy. Jedna z nas boi się łańcuchów. Dopiero zaczyna chodzić po górach. 



Zatem idziemy na Salatin ... to już ponad 2000 i wędrówka pięknym żlebem. Jak się początkowo wydawało, niezbyt wymagającym. 





Napotkana kozica pozuje do zdjęć, nie boi się, nie ucieka 




Kiedy trzeba już zejść ...schodzimy zielonym do kolejki. Nie jedziemy. Schodzimy dalej. 


W nagrodę kofola bo to przecież Słowacja. Okazało się, że dziewczyny piły ją pierwszy raz w życiu.


Komentarze