2018_08_19 Mała i Wielka Czantoria

Dziś taki trochę spontan - miało być krótko, miało być fajnie
I uznałam pójść na Błatnią. Tylko, że rano nie dało się wjechać do Brennej - korek już od zjazdu z dwupasmówki.
Zatem na szybko inny pomysł - Budzin! No a jakże! Kochany Budzin.
A potem wyskoczyło się jeszcze na Małą Czantorię, bo jak już iść to w góry, a z Małej ... do Wielkiej niedaleko, a w czeskim schronisku choć kofolę leją.
Wypiłam dziś duszkiem! Dosłownie.
A że czasu za dużo nie było - niemal biegiem w dół.
Trasa od Cisownicy - na ostatnim przystanku zostało auto, asfaltem (niestety) do Budzinia, ale potem już czarnym szlakiem dalej. Z powrotem tak samo, bo nie było czasu potem biegać w poszukiwaniu auta.
Ale pogoda igiełka, ludzi na czarnym szlaku niemal wcale. Pięknie jak zwykle.
Tam mogę chodzić ciągle.








Komentarze