LESZNA GÓRNA - 26 maja 2018

Kiedy człowieka bolą nogi i nic mu się nie chce co robi?
Wsiada na rower kiedy tylko nadarzy się okazja i ... jedzie "tylko kawałek rekreacyjnie" ... 50 km :))))

I tak się to dziś zaczęło - marudziłam, ale Ktoś przyjechał z rowerem ...
I z kawałka rekreacyjnego zrobiła się magiczna w chwilach i piękna wyprawa.

Dobrze, że są wokół takie Ktosie kochane, które potrafią zmotywować i dodać skrzydeł. I wybrać się na trasę z widokiem i sentymentem :)

A teraz do rzeczy - trasa zaczęła się przyjemnymi bocznymi drogami Harbutowic, Nierodzimia, Kozakowic aż do Goleszowa, Dzięgielowa i Lesznej.
Nagroda za dobre jeżdżenie? Zimna czopowana kofola na granicy :)
A potem? Dasz radę dalej? Ja? No nie wiem ale spróbuję!

I dałam się prowadzić ... sami zobaczcie którędy :)
Piękne miejsca wynagrodziły wciąganie roweru po stromych chaszczach i ścieżynkach niemal niewidocznych Tułu.

Jedna z piękniejszych wypraw i ... przestały mnie boleć nogi.

Goleszów




zadumana nad pięknem



Z Lesznej - punkt picia koli na granicy widok w stronę Trzyńca


Napój bogów 


W stronę gór - z Lesznej 


A tak zaczęła się przygoda - najpierw w górę, mocno, potem pięknie przez pola taką oto fantastyczną ścieżyną 


żeby tuż dalej podążać już takim chodniczkiem 


lub przedzierać się przez las w poszukiwaniu nowych dróg :)


dzielnie daję radę - nie, prawie miałam czyste myśli ... 


trafiliśmy nawet do ... Tybetu? 


I znów łąka i widok na okolice - raczej czeska strona 


jeszcze trochę pod górkę ale łąką ...

i medytacja tuż po ... stromym jak dach zejściu (wiadomo, że nie zjeździe choć może wcale nie tak wiadomo ... wcale tak daleko do zjazdu nie było ... po tyłku :) 

zachód z pięknego Tułu 



Ambon było kilka, na szczęście nie polowano akurat ... bo chyba nie bylibyśmy aż tacy zadowoleni :)



Komentarze