Zakrzosek i okolice

Przerwa w pracy - leniwie dość między świętami a nowym rokiem. I świeżutki śnieg. Któż by się oparł pokusie wyskoczenia choć na chwilę w góry? Dziś niestety bez towarzysza znowu co spowodowało, że raczej biegłam niż szłam.

Wystartowałam przy Sparze na Polanie (Ustroń) po tkwieniu dobre 20 min w korku do Wisły. Nie było sensu jechać dalej więc na prędce wpadł mi do głowy pomysł, żeby pójść na Zakrzosek i co prawda chciałam dalej na Równicę, ale źle obliczyłam czas. Miałam jakieś 3 godz tylko czasu.

Ostatecznie zrobiłam 17,5 km w 2 godz 41 min czyli bardziej biegłam niż szłam.
Stare buty mimo impregnowania przed wyjściem, zmoczone dokumentnie. Śnieg leży, ale tak mokry, jakby się szło po wodzie samej.

Widoków ... średnio, bo słońce ni na chwilkę nie wyjrzało, ale cała radocha i tak moja - z ruchu, z tego co wokół i nieco lepszego powietrza już od Ślepej Dobki.

A co było widać - spójrzcie sami. :) 
















Komentarze