hardcore

Dziś trasa przyjemna, spokojna, na ponowne rozjeżdżenie się - 46 km po prawie płaskim terenie
gdyby nie fakt, że nie zauważyłam, zmierzając w stronę Wisły, że za plecami podstępnie goni mnie burza. Kiedy zauważyłam, jak mocno się nagle ściemniło, było za późno. Ujechałam jeszcze z 6 km i ledwie dobrnęłam do przystanku na Polanie jak spadł grad. Guzów nie mam. Buty nadal mokre.

Ale kiedy wyjeżdżałam świeciło słońce, na ścieżkach masę rowerzystów, spacerowiczów, biegaczy. Kto mógł korzystał z wypogodzenia. Jechało się świetnie, bo powietrze było czyste, nie duszne jak ostatnie dni.


A tak wyglądało to z przystanku




Komentarze