Kolejna trasa beskidzka - rowerem - ok 58 km
Trudność - rower górski konieczny - przy 32 st - trudna, w nieco chłodniejszy dzień - świetna bo bardzo widokowa miejscami - z możliwością wydłużenia trasy - dowolnego
Zatem startuję znów z Harbutowic - z uwagi na dzień - sobotni i stosunkowo wczesną porę, na wale jest spokój, więc można mknąć aż do Wisły. Koło Gołębiewskiego sobie wreszcie urozmaiciłam nieco wjeżdżając pod hotel i ul. Burshego dalej na Willową i na Oazie powrót na ścieżkę aż do Polonii (hotel). Dalej trzeba kawałek przejechać normalną asfaltówką do skoczni w Malince, za skocznią znów wjechałam na ścieżkę żwirową aż do parkingu na Ogrodzisku. Dalej już tylko droga asfaltowa. Po drodze mam rodziców więc kanapeczka i dobra herbatka na drogę i w górę na Biały Krzyż. Grzało naprawdę bardzo. Udało się. Łyk wody na górze i już zjeżdżam w stronę Malinki z powrotem aż do żółtego szlaku na Trzy Kopce. Zejście - wymagające :)) Można zjechać na ... ale nie polecam - mogłoby to wykluczyć adepta mocnych wrażeń z dalszej podróży. Udało się zejść. Dalej też trzeba schodzić - tj jak na moje umiejętności i mój rower. Pewnie są szalańcy, którzy tam zjadą. :)
No i dalej to już górka - dołek (malutki dołek, częściej górka) aż do Telesforówki (można się posilić, napić czegoś, odpocząć) - potem na Trzy Kopce. Tutaj można pojechać w prawo lub w lewo. W lewo na Kamienny, w prawo - na Zakrzosek i dalej albo na Równicę albo w dół do Ślepej Dobki -> ja wybrałam tę opcję i Dobką wróciłam do Ustronia Polany. Coś mi mówiło, że można więcej więc zabrałam się do Jaszowca, ale po zimnym napoju w karczmie jakoś mi się odechciało i wróciłam na wał - i do Harbutowic. Zmęczyłam się. :) I Spiekłam nieźle. Ale te widoki ... warto :))
Zejście z drogi na żółty szlak - karkołomne :)
Trudność - rower górski konieczny - przy 32 st - trudna, w nieco chłodniejszy dzień - świetna bo bardzo widokowa miejscami - z możliwością wydłużenia trasy - dowolnego
Zatem startuję znów z Harbutowic - z uwagi na dzień - sobotni i stosunkowo wczesną porę, na wale jest spokój, więc można mknąć aż do Wisły. Koło Gołębiewskiego sobie wreszcie urozmaiciłam nieco wjeżdżając pod hotel i ul. Burshego dalej na Willową i na Oazie powrót na ścieżkę aż do Polonii (hotel). Dalej trzeba kawałek przejechać normalną asfaltówką do skoczni w Malince, za skocznią znów wjechałam na ścieżkę żwirową aż do parkingu na Ogrodzisku. Dalej już tylko droga asfaltowa. Po drodze mam rodziców więc kanapeczka i dobra herbatka na drogę i w górę na Biały Krzyż. Grzało naprawdę bardzo. Udało się. Łyk wody na górze i już zjeżdżam w stronę Malinki z powrotem aż do żółtego szlaku na Trzy Kopce. Zejście - wymagające :)) Można zjechać na ... ale nie polecam - mogłoby to wykluczyć adepta mocnych wrażeń z dalszej podróży. Udało się zejść. Dalej też trzeba schodzić - tj jak na moje umiejętności i mój rower. Pewnie są szalańcy, którzy tam zjadą. :)
No i dalej to już górka - dołek (malutki dołek, częściej górka) aż do Telesforówki (można się posilić, napić czegoś, odpocząć) - potem na Trzy Kopce. Tutaj można pojechać w prawo lub w lewo. W lewo na Kamienny, w prawo - na Zakrzosek i dalej albo na Równicę albo w dół do Ślepej Dobki -> ja wybrałam tę opcję i Dobką wróciłam do Ustronia Polany. Coś mi mówiło, że można więcej więc zabrałam się do Jaszowca, ale po zimnym napoju w karczmie jakoś mi się odechciało i wróciłam na wał - i do Harbutowic. Zmęczyłam się. :) I Spiekłam nieźle. Ale te widoki ... warto :))
Zejście z drogi na żółty szlak - karkołomne :)
Brenna wyraźnie zaznacza swoje terytorium :)
Ostatni widok przed zjazdem
Komentarze
Widoków zazdroszczę, ale może jutro zdobędę jakąś górkę, mam wolne.